Majowa flauta

Życie snuje się jak sinusoida. W ostatnią sobotę, nie dość, że spałam w nocy ponad osiem godzin, to po 15:00 padłam na kilkugodzinną drzemkę, z której nie mogłam się wybudzić. Jako, że w przyrodzie wszystko wyrównuje się do zera, to w nocy w niedzielę nie mogłam zasnąć i dzień pracy w biurze przetrwałam jako zombi.

Zaczęłam się nawet obawiać, że takie osłabienie, duża ilość snu, to znak ukrytej choroby, która teraz jest jeszcze bezobjawowa, ale jak rozwinie się bujniej, to za kilka lat będzie w fazie diagnostycznej i mnie zabije. Bo kto, u licha, śpi sześć godzin w środku dnia?!

Na szczęście, od wtorku mam pracowniczą majówkę, ale w luzackiej formie, bo wtorek i czwartek są na pracy zdalnej, rzeczy wpada mało, bo jednak większość firm też wypoczywa. Jakoś nie planowałam nigdzie wyjeżdżać, ale czuję, że sinusoida energii życiowej idzie do góry.

Nic się nie dzieje od prawie tygodnia i czasem tak bywa.

Dodaj komentarz