Magia kina, cz. 2

W ostatnich dniach działo się sporo rzeczy i choć padałam z nóg, to wpływało to też na zdolność do wypowiadania się pisemnie.

Nadganiam wspomnienia. W czwartek, byłam ponownie na pokazie w Muzeum Warszawy na filmach w ramach Timeless Film Festival Warsaw. Była to seria krótkich dokumentów o przedwojennej Warszawie, Polsce, niedawno odnalezionych, odrestaurowanych i dotąd pokazywanych tylko raz.

Pokaz można było tematycznie podzielić na trzy części. Tu nie będę już przypominać tytułów i autorów. Pierwsza część to dokumenty pokazujące Warszawę w latach 30tych. Jeden z nich „Stara Warszawa, Nowa Warszawa” pokazano ryciny, obrazy oraz ówczesne wersje tych budynków. Ciekawie było na to patrzeć, wiedząc, że owa Nowa Warszawa, to dla nas już bardzo Stara Warszawa, a w tych samych miejscach ponownie zaszły zmiany.

Drugi bloczek filmów, to obchody dwudziestolecia odzyskania niepodległości przez Polskę, obchodzone hucznie i z pompą na Zaolziu, które z radością po ponad sześciuset latach wróciło do polskiej macierzy. Kiedy weźmie się pod uwagę, że właśnie Hitler zajął Czechosłowację, a Zaolzie sobie wzięliśmy, jest 11 listopada 1938 roku i to ostatnie takie obchody w II RP, to wszystko wygląda po latach bardzo ironicznie. Historia to przewrotna suka. Drugi dokument, to te same obchody, ale w Warszawie. Te wiwatujące tłumy, pochody wojsk, defilada, sunące czołgi – aż można przysnąć od patrzenia na te długie, długi kolumny. Nie dziwę się, że ówczesnym wydawano się, byli utrzymywani w przeświadczeniu, że Polska jest potęgą wojskową, a wojna nie grozi tak mocno uzbrojonemu narodowi.

Trzeci blok, to lekkie, zwiewne, krótkie prezentacje aktorsko-muzyczne ówczesnych gwiazd estrady. Zapamiętałam Grossównę, Jarosego, Halamę (jak ona świetnie tańczyła!). Cała ta radość świata, który za chwilę odejdzie na zawsze.

Dodaj komentarz