Wieczór matki i córki w teatrze

Postanowiłam niedawno przybliżać mojej córce kulturę wysoką, taką nieco trudniejszą. Licealistka może już wybrać się do teatru, nie dziecięcego, czy opery. W tym tygodniu, są akurat matury, ma niemal cały tydzień wolny, Młoda nie jest ani zmęczona po szkole, ani nie musi wstać następnego dnia wcześnie rano, więc skorzystałam z okazji.

Padło na Teatr Narodowy, spektakl sama wybrała, bo chciała żeby nie był to dramat. Jako, że aktualnie przerabiają na lekcjach języka polskiego sztuki Szekspira, wybrałyśmy razem „Wieczór Trzech Króli albo co chcecie” w reżyserii Piotra Cieplaka.

Przyznam się, że sama nie była od dawna w teatrze i byłam tym wyjście trochę stremowana. Nawet zrobiłam sobie pełniejszy makijaż niż codzienny 😉

Kupiłam nam najtańsze wersje biletów, w trzeciej strefie, na balkonie, ale okazało się, że sala nie jest pełna i możemy wybrać sobie wolne miejsca na parterze. Siedziałyśmy w piątym rzędzie! Fakt, że bardziej z boku. Były też osoby z wejściówkami i teraz pomyślałam sobie, że jeśli komuś nie przeszkadza, że do domu dociera przed 23:00, to może się wybierać na takie spektakle spontanicznie w środku tygodnia, za bardzo przystępną cenę 40 złotych. Obłożenie sali można sprawdzić w internecie dzień wcześniej.

Co do spektaklu, to miałam mieszane uczucia. Nie jestem obyta w świecie teatralnym i niczym XIX wieczny filister byłam przygotowana na tradycyjnego Szekspira. A dostałyśmy komedię w typie musicalu w dość współczesnym kreacjach i dekoracjach. Oczywiście, szczęka mi opadała jak słyszałam wykonania aktorów, bo śpiewali świetnie. Samo umuzycznienie tekstu szekspirowskiego też było ciekawe. Najbardziej obawiałam się, że Młoda będzie tym spektaklem znudzona, albo nic z niego nie zrozumie. Nie doceniałam mojej córki. Podobało jej się. Nie wykluczone, że to tradycyjnym spojrzeniem byłaby znudzona.

By podkreślić bardziej wyjątkowość wieczoru, szarpnęłam się finansowo i do domu wróciłyśmy taksówką 😊

Aż nagle przypomniałam sobie, jak chodziłam z nią na teatrzyki dla dzieci, a ona była taka malutka 🙂

Dodaj komentarz